W ostatnich latach coraz częściej pojawia się pytanie: czy istnieją miejsca w Polsce, które w razie konfliktu zbrojnego byłyby relatywnie bezpieczne? Choć nie da się wskazać lokalizacji gwarantujących całkowite bezpieczeństwo, można – opierając się na analizie strategicznej i geograficznej – wskazać regiony o mniejszym znaczeniu militarnym i gospodarczym, a więc potencjalnie mniej narażone na bezpośrednie działania zbrojne.
Jak myśleć o „mapie ocalenia”?
Mapa ocalenia nie jest dokumentem wojskowym, lecz próbą logicznego oszacowania ryzyka.
W sytuacji konfliktu cele ataków są zazwyczaj ściśle powiązane ze znaczeniem strategicznym danego obszaru:
- dużymi miastami pełniącymi funkcje administracyjne,
- bazami wojskowymi i lotniskami,
- portami i centrami logistycznymi,
- infrastrukturą krytyczną – energetyką, rafineriami, węzłami kolejowymi,
- obiektami przemysłowymi lub o znaczeniu międzynarodowym.
Inaczej mówiąc – im bardziej dany obszar jest ważny dla funkcjonowania państwa, tym większe prawdopodobieństwo, że w razie wojny znajdzie się na liście potencjalnych celów.
Regiony o wysokim ryzyku
Z analizy infrastruktury, rozmieszczenia baz wojskowych oraz głównych ośrodków przemysłowych wynika, że największe ryzyko dotyczy dużych aglomeracji i obiektów o charakterze militarnym lub energetycznym.
W pierwszej kolejności do stref potencjalnego zagrożenia można zaliczyć:
- Warszawę – stolica państwa, centrum dowodzenia i komunikacji.
- Poznań – ze względu na obecność dowództwa V Korpusu USA i bazę w Krzesinach.
- Rzeszów – hub logistyczny i wojskowy wschodniej flanki.
- Trójmiasto (Gdynia, Gdańsk, Sopot) – porty morskie, stocznie, rafinerie, terminal LNG.
- Płock – potężny kompleks petrochemiczny.
- Słupsk i Redzikowo – tarcza antyrakietowa Aegis Ashore.
- Świnoujście – gazoport LNG.
- Bydgoszcz i Powidz – zaplecze logistyczne NATO i duży magazyn sprzętu wojskowego.
Niebezpieczne są również pasy przygraniczne z Białorusią i obwodem kaliningradzkim, gdzie czas reakcji i zasięg pocisków są najkrótsze.
Gdzie ryzyko jest najmniejsze?
Jeśli spojrzymy na mapę Polski z perspektywy „drugorzędnych” miast – średnich ośrodków oddalonych od głównych celów militarnych i przemysłowych – znajdziemy kilka obszarów względnego spokoju.
Południowy zachód kraju
Sudety i ich okolice to tereny o mniejszym znaczeniu strategicznym.
Miasta takie jak Jelenia Góra, Kamienna Góra czy Lubań znajdują się daleko od portów, rafinerii i baz wojskowych. Brak tu dużych zakładów chemicznych czy elektrowni systemowych. Górzysty teren dodatkowo utrudnia precyzyjne działania militarne, co czyni te okolice atrakcyjnymi pod względem bezpieczeństwa.
Południowa Małopolska
Obszary takie jak Nowy Sącz, Limanowa czy Nowy Targ to miasta o średniej wielkości, bez kluczowej infrastruktury państwowej. Nie znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie granic zewnętrznych ani dużych instalacji przemysłowych. Choć w okolicy funkcjonują zakłady chemiczne w Tarnowie, sam region podhalańsko-beskidzki wydaje się stosunkowo mało atrakcyjny dla celów militarnych.
Zachodnia Wielkopolska i Dolny Śląsk
Miasta takie jak Leszno, Kościan, Bolesławiec czy Zgorzelec są położone w pewnym oddaleniu od największych baz wojskowych, a jednocześnie blisko granicy z Niemcami, co w razie ewakuacji mogłoby być atutem. Brak w nich rafinerii, elektrowni atomowych czy dużych zakładów zbrojeniowych.
Jak samodzielnie ocenić bezpieczeństwo miejsca?
Istnieje prosty zestaw kryteriów, który pozwala każdemu logicznie ocenić ryzyko swojego regionu:
- Odległość od granic wschodnich i północnych – im dalej od Białorusi, Litwy i Kaliningradu, tym lepiej.
- Brak infrastruktury krytycznej – unikaj rejonów z rafineriami, terminalami LNG, elektrowniami i dużymi mostami kolejowymi.
- Brak obecności wojsk sojuszniczych – jednostki NATO i bazy lotnicze są potencjalnymi celami.
- Średnia wielkość miasta – ośrodki 30–100 tys. mieszkańców są mniej prawdopodobnym celem niż metropolie.
- Ukształtowanie terenu – tereny górzyste i pagórkowate często dają lepsze warunki maskowania i utrudniają działania lotnicze.
Polska bezpieczna – czy to możliwe?
Warto pamiętać, że mapa ocalenia ma charakter czysto teoretyczny. W nowoczesnych konfliktach granice między frontem a zapleczem coraz bardziej się zacierają.
Drony, rakiety dalekiego zasięgu i cyberataki sprawiają, że nawet odległe regiony mogą zostać czasowo sparaliżowane. Jednak rozsądny wybór miejsca zamieszkania, połączony z przygotowaniem awaryjnym – zapasem wody, żywności, paliwa, podstawowym sprzętem survivalowym – może znacząco zwiększyć szanse przetrwania w trudnych czasach.
Nie da się uciec całkowicie od ryzyka, ale można je ograniczyć.
Jeśli spojrzymy chłodno na mapę Polski, najmniej narażone pozostają regiony południowo-zachodnie i częściowo południowe – zwłaszcza mniejsze miasta Sudetów i Podhala, pozbawione strategicznej infrastruktury.
To właśnie tam można mówić o swoistej „mapie ocalenia” – nie gwarancji, lecz szansie na przetrwanie w świecie, który coraz mniej przypomina spokojną Europę sprzed dekady.